czwartek, 31 stycznia 2013

My idziemy tam, ten, no wiesz..

-Od teraz będę-wywróciłam oczami-Znam cię..
-Dziwne, żeby nie-westchnęła. Torba, którą trzymała w ręce upadła. Słychać było dźwięk tłuczonego szkła-Widzisz, co przez ciebie zrobiłam?!
-Przeze mnie?-zdziwiłam się. Co ona sobie wyobraża?
-Tak, jesteś mi winna baaaaardzo drogie wino.
-Nie ma mowy!
-A jednak. Masz mój numer-podała mi wizytówkę-Masz szczęście. Nie każdemu podaję kontakt do siebie. Jeśli dzisiaj nie zadzwonisz, opiszę sytuację managerowi, a on powie wszystko prawnikowi.
-Kobieto, czy ty się słyszysz?-prawie na nią krzyczałam. Ludzie patrzyli na nas jak na jakieś ułomy-Co ty sobie myślisz?! Masz kasę i dwa razy byłaś w tv, czy coś tam to możesz pomiatać innymi? Masz pieniądze to sama sobie kup, a jak ci coś nie pasuje to mów teraz, a nie straszysz mnie prawnikiem!-kątem oka widziałam, że po drugiej stronie ulicy idą chłopcy z Kelsey, Agathą i jakąś mulatką.
-Co jest?-zapytał Nathan, przechodzący przez ulicę.
-Dobrze, że was spotkałam-uśmiechnęła się ta jędza-Ta dziewczyna..
-Ta dziewczyna ma imię-oburzył się Tom.
-Gdybyś wiedział, co zrobiła, nie pytałbyś się o imię-dziewczyna..wróć, kobieta uniosła lewą brew.
-Co..-Maxa było stać tylko na dwie nędzne literki.
-Ona wpadła na mnie i..-zaczęła tłumaczyć.
-Nie ciebie pytałem-przerwał jej-Margo, opowiesz mi?-uśmiechnął się nieśmiało.
-Racja, wpadłam na nią, ale to ona wypuściła torbę z 'baaardzo drogim winem'-powiedziałam, pomijając fakt, że nazwał mnie 'Margo'-I jeszcze żąda ode mnie pieniędzy-na twarzach chłopców widziałam zdziwienie. Na szczęście dziewczyny się nie odzywały.
-To niedorzeczne!-krzyknął Siva.
-Michelle, ile kosztował alkohol?-zapytał łysol, wyjmując portfel.
-Tyle, co zawsze-uśmiechnęła się kobieta. Max wyjął 50 funtów.
-Powinno starczyć-podał jej banknot.
-Max, co ty robisz?-zapytałam.
-Nie widać?
-Nie chodzi o pieniądze. Przecież.. Bo..-nie wiedziałam jak ubrać to w słowa-To nie moja wina!
-Wierzę ci-nie patrzył na mnie.
-Tooo.. Do zobaczenia-pomachała nam ta suka.
-Oddam ci te pieniądze-powiedziałam w drodze.
-Nie musisz-wzruszył ramionami.
-Ale ja chcę ci oddać te pieniądze.
-Max, my idziemy tam, ten, no wiesz-plątał się loczek.
-Ok. Odprowadzę cię-dwudziestoparolatek włożył ręce do kieszeni.
-Nie chcę. Trafię do domu.
-Ale ja chcę-i weź tu z takim rozmawiaj..-A co do tej kasy.. Wolę sobie to odbić w inny sposób-pokazał zęby w łobuzerskim uśmiechu.
-Yyy.. W jaki?-zaczęłam się niepokoić.
-Zaczniemy od wspólnego powrotu do domu, a potem..
-A potem co?-przerwałam mu.
-Co powiesz na wspólny lunch?-zapytał niepewnie.
-Max, już to przerabialiśmy.
-Ale posłuchaj, zdjęcia kończymy za dwa dni. Później kontrakt cię nie obowiązuje.
-..
-Daj mi szanse, proszę-wziął mnie za rękę.
-Ty jesteś gwiazdą, za dużo reporterów się wokół ciebie kręci-stwierdziłam.
-Nie prawda! Przecież nie musimy się od razu ujawniać.
-Max..
-Spróbujmy-prosił-Co ci szkodzi?
-'Ty'-pomyślałam-Czyli lunch?
-Tak-wyszczerzył się.
-Max..?-zapytałam, gdy staliśmy pod moim domem.
-Tak?
-Dziękuję-przytuliłam go.
-Nie ma sprawy-nie wypuszczał mnie z objęć.
-Teraz będziemy się zachowywać jak przyjaciele?-serio, nie wiem jak ma to wszystko wyglądać.
-Ale tylko na ulicy-pocieszył mnie-Pa-pocałował mnie w czoło i odszedł. Westchnęłam i po chwili byłam w domu. Wstawiłam wodę na herbatę i usłyszałam pukanie. Poszłam otworzyć.
-Co..-nie skończyłam, bo Max dosłownie się na mnie rzucił, zamykając przy tym drzwi. Oparł mnie o ścianę i namiętnie całował, a dłońmi błądził po moich plecach. Byłam w szoku, ale szybko się ocknęłam i zaczęłam oddawać pocałunki.
-Przecież się nie pożegnaliśmy jak należy-uśmiechnął się-Jesteś sama?-wyszeptał mi do ucha.
-Margo, już wróciłaś?!-z góry krzyknęła Nina.
-Taak!-odpowiedziałam-Powinieneś już iść-odsunęłam się ud niego.
-Dobrze, ale są jeszcze dwie sprawy.. Nie mam twojego numeru i..-znowu mnie pocałował. Ale on jest całuśny! ^^ Szybko podałam mu ciąg liczb i zaprowadziłam do drzwi.
-No już! Idź!-uśmiechnęłam się.
-Do jutra..-nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-Ktoś był?-mama zapytała, schodząc po schodach.
-Taaaaa.. Max mnie odprowadził-poszłam do kuchni.
-Chyba zmieniłaś o nim zdanie-usiadła na krześle.
-Chcesz coś do picia?-zignorowałam to, co powiedziała.
-Nie.
-Idę na górę, muszę się wyspać-uśmiechnęłam się.
-I co z tym pocałunkiem?
-A co ma być?-usiadłam przy stole.
-No nie wiem, oświeć mnie.
-Zrobię to-wzruszyłam ramionami.
-Twój stosunek do tego zmienił się.. I to bardzo. Dlaczego?-zapytała z ciekawością w głosie.
-Nie wiem. Może on na serio nie jest taki straszny. Cały czas próbuje mnie do siebie przekonać. To.. To jest całkiem słodkie, ale to nic nie zmienia. Za dwa dni koniec tego całego zamieszania i ja wrócę do swoich spraw, a on jak i cała reszta do swoich-westchnęłam. Wcale ta opcja mi się nie podobała. Chciałabym mieć z nimi jakikolwiek kontakt. Chociażby te głupie 'cześć, co tam?' na tt, w co wątpię. No nieważne. Ważne jest to, że Maxowi zależy, ta opcja baaardzo mi się podoba ;)
__________________________
Aż nie wiem co napisać o.O
A, już wiem xd
Dziewczyny, dzięki, że mnie bronicie, ale to nic nie da.. Hejter zostanie hejterem ;)
A ja i tak mam w dupie, co o mnie myśli i pisze xd

sobota, 26 stycznia 2013

Zaproś tą śliczną brunetkę..

-Nie mam o czym z tobą rozmawiać-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Ja jednak uważam, że mamy.
-Powiem inaczej.. Nie chcę z tobą rozmawiać.
-Ok, to chociaż posłuchaj, co ja mam do powiedzenia-Max nie dawał za wygraną-Nie wiem, co się stało, że twój stosunek do mnie obrócił się o 180 stopni. Wiesz.. Martwiłem się o ciebie, gdy wczoraj nie przyszłaś. Dopiero jak Amanda oznajmiła, że masz wolne, kamień spadł mi z serca. Ale i tak dziwnie się czułem, gdy ciebie obok nie było. Nawet nie wiesz jak się cieszyłem na myśl o spotkaniu z tobą i..
-Daruj sobie-przerwałam mu.
-Posłuchaj, jeśli chodzi o pocałunek.. to naprawdę przepraszam. Po prostu nie mogłem się powstrzymać. Jesteś, jesteś taka..
-No jaka? Zamiast mnie okłamywać, powiedz mi w twarz, że chodziło o chłopaków, o wasz zakład.
-Co? Nie!-dwudziestoparolatek się wściekł-Jak mogłaś o tym pomyśleć?
-Bo jakoś nie wierzę, że nagle zainteresowałeś się kimś takim nudnym jak ja.
-Masz bardzo niską samoocenę. To, że ty masz o sobie takie zdanie nie znaczy, że każdy inny też.
-Skończ!-straciłam cierpliwość.
-Jeszcze tylko jedna sprawa. Zostań-powiedział błagalnym głosem. I co ja miałam teraz zrobić? Jak zostanę będę skazana na Maxa, ale jak odejdę cały teledysk diabli wzięli.
-Nie.
-Proszę.
-Nie!
-Błagam!
-Ech..-westchnęłam-Dobra-mruknęłam-Ale robię to tylko i wyłącznie dla reszty zespołu. Nigdy, ale to NIGDY nie zrobiłabym czegoś takiego dla ciebie!-wstałam.
-Wiem-miał łzy w oczach. Nie chciałam go zranić. Teraz i tak jest za późno.
-Hej-podeszła do nas Kelsey(?) Chodzi o dziewczynę Toma.
-Cześć-starałam się być miła.
-Widzieliście może Toma?-zapytała, rozglądając się.
-Jest tam-wskazałam ręką drzwi-A z resztą, zaprowadzę cię-posłałam ostatnie spojrzenie łysolowi i poszłam z blondynką do gabinetu Amandy.
-Z Maxem wszystko w porządku?-zapytała zatroskana dziewczyna.
-Chyba tak, a dlaczego pytasz?
-Boo.. Jest jakiś przygaszony. Zazwyczaj tryska energią, a dzisiaj..-tylko pokręciła głową.
-Kelsey!-Tom rzucił się na dziewczynę i namiętnie ją pocałował.
-Magi?-Nathan spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem leniwca. Tylko pokiwałam głową. Chłopak podszedł i mnie przytulił-Wiedziałem-szepnął do mojego ucha. Zauważyłam, że Max wrócił. Humor mu się nie poprawił, ale to nie moja wina! Prawda?
-O, chyba tworzą nam się jakieś parki?-Agatha się uśmiechnęła. Szybkim ruchem odepchnęłam Nathana. Nie chcę psuć między nimi relacji.
-Wydaje ci się-machnęłam ręką.
-Weź, z przyjaciółką? To tak jakbym był z siostrą-dziewiętnastolatek się skrzywił.
-Fuuuuuu-obrzydził się loczek.
-Sorry, że przerwę wam tą ciekawą rozmowę, ale mam pytanie.. Kiedy kręcimy?-mulat pokazał białe zęby w czarującym uśmiechu.
-A co, nie wiesz o której umówić się z dziewczyną?-dociekał Tom.
-Może?
-Wiecie co, dzisiaj chyba sobie darujemy. Od jutra weźmiemy się ostro do roboty-zdecydowała Amanda.
-Świetnie!-Siva krzyknął z radości i zadzwonił do kogoś.
-To może jakaś wspólna pizza?-zaproponował Tom.
-Za kilka minut powinny przyjść dziewczyny-dodał Jay.
-Ja odpadam.
-Czemu?-zapytał mnie Nathan, gdy wychodziłam z pokoju.
-Max zaproś tą śliczną brunetkę-zignorowałam pytanie chłopaka i wyszłam.
-Co?!-usłyszałam za sobą głos łysola-Nie wiem o co ci chodzi-złapał mnie za nadgarstek.
-Puszczaj!
-Nie! Dopóki nie wyjaśnisz mi paru rzeczy!
-Nie krzycz na mnie!-wyrwałam rękę.
-Przepraszam!
-Cały czas to robisz!-darliśmy się na siebie-Nieważne. Spadam stąd. Miłej zabawy!-szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.
-Nie tak szybko-stanął w drzwiach z łobuzerskim uśmiechem.
-Co znowu?-założyłam ręce na piersi.
-O jaką brunetkę ci chodzi?
-Ooo, nie wiesz?-zdziwiłam się-No tak. W końcu tyyyle ich było, że masz prawo nie pamiętać-krzywo się uśmiechnęłam.
-Serio nie wiem, co jest grane-wyglądał na zmieszanego.
-To ja cię oświecę. Widziałam cię wczoraj w parku, jak  całowałeś się z jakąś brunetką-oczywiście nie powiedziałam, że tylko w policzek-Nie wiem w co ty sobie ze mną pogrywasz, ale zachowałeś się nie fair. I względem mnie i swojej dziewczyny.
-Ale ja nie mam dziewczyny-powiedział cicho.
-Jeszcze lepiej, jeszcze lepiej!
-Zaraz, zaraz. Wczoraj?
-Tak, wczoraj.
-To była M..-coś tam mruczał pod nosem.
-Super-uśmiechnęłam się, udając, że usłyszałam, co przed chwilą powiedział-A teraz daj mi święty spokój-próbowałam go wyminąć.
-Ty nic nie rozumiesz. Michelle to moja ex-westchnął.
-Oo, utrzymujecie bardzo dobre kontakty-uniosłam prawą brew.
-Chciała oddać mi kluczę.
-Świetnie, a teraz się ode mnie odwal-jakimś cÓdem (bella specjalnie dla ciebie ;***) wyszłam na zewnątrz budynku.
-Zaczekaj!- odwróciłam się-Podobasz mi się-powiedział niepewnie. I co ja miałam zrobić? Tak, najlepiej by było gdybym powiedziała prawdę, ale jaka ona jest? Tego już nie wiem. Kurde, żeby nie wiedzieć, co czuje się do faceta? Tylko ja tak potrafię.
-Max-westchnęłam-Nawet gdybym chciała to nie możemy być ze sobą. Podpisałam kontrakt. Wyraźnie jest napisane, że z członkami zespołu utrzymuję stosunki czysto zawodowe. Przykro mi-patrzyłam w jego szare, przepełnione bólem oczy.
-Tak?-głos mu się łamał-I właśnie przez głupi kontrakr mamy być nieszczęśliwi?
-Takie życie Misiu-wzruszyłam ramionami.
-Pieprzę takie życie-łysol przyciągnął mnie do siebie. Znowu poczułam jego ciepłe wargi. Szybkim ruchem go odepchnęłam.
-Przepraszam-szepnęłam i po prostu uciekłam. Nienawidzę siebie za to. Raniłam Maxa. To przeze mnie  cierpiał. I do tego go zostawiłam. Tak, przed budynkiem. Idąc zapłakana przez miasto wpadłam na kogoś.
-Przepraszam.
-Uważaj jak chodzić-mruknęła kobieta. Od razu ją poznałam..
______________________________
Nie wiem czemu to robię..
To chyba przez Izkę, która cały czas namawia mnie do didania (hehehe xd) rozdziału ;)
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem ;**
Także Anonimowi ^^ nie podoba się? trudno, jakoś to przeżyję :) człowieku, nie musisz tego czytać..
Czekam na szczere opinie pod rozdziałem i.. do następnego ;D

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Pierdolnij smajla

-Co się smutasz? Pierdolnij smajla!-takimi właśnie słowami przywitał mnie chłopak Loli-Jefrey, gdy weszłam do szkoły.
-Sam się pierdolnij! Najlepiej pustakiem w twarz-odpowiedziałam. Nie lubię go. Jest chamem, który ma wszystko w dupie i do tego klnie jak szewc.
-Laska, co ci?
-Ty mi!-wkurzyłam się.
-Kurwa, co ja ci zrobiłem do jasnej cholery?
-Zabierasz mój tlen-mruknęłam.
-Oj chuj, zwijam się stąd-machnął ręką i poszedł. NARESZCIE! XD
-Co ty mu zrobiłaś?!-po chwili naskoczyła na mnie Lola.
-Nic.
-Kurwa, jak to nic? Nagle raczyłaś pojawić się w szkole i już robisz zamieszanie-dłonie oparła o biodra.
-Nie przyszłabym gdybyś wczoraj nie wparowała do mnie i nie naskoczyła, że co ja sobie myślę!
-Martwiłam się! Ale jak ty masz gdzieś moją przyjaźń to.. Chuj ci w dupę! Idź do swojego znajomego, ale jak cie zostawi to nie licz na mnie!-odwracając się, wpadła na kogoś-Uważaj jak chodzisz! Przeszkadza ci prosty nos? Mogę pomóc go skrzywić!-uniosła pięść i poszła.
Lekcje minęły mi szybko. Przynajmniej tak mnie się wydawało ;).
Max i jego usta-taki obraz miałam w głowie, wracając do domu. Tylko dlaczego?
Nie ważne. Muszę skupić się na czymś innym. Tylko na czym..?
-Hej!-usłyszałam za sobą damski głos.
-Cześć Amanda-uśmiechnęłam się ciepło.
-I jak tam zajęcia?
-Nie narzekam. A jak na planie?
-Chłopcy się wygłupiali i oczywiście nic nie nagraliśmy-kobieta przewróciła oczami-Jak chcesz to jutro też możesz zrobić sobie wolne.
-Zastanowię się i wieczorem dam ci znać.
-Świetnie. To do usłyszenia.
-Pa-pożegnałam się i ruszyłam w dalszą drogę. Postanowiłam iść przez park. Jest ciepło, słonecznie i zbytnio mi się nie spieszy.. Same plusy ;) No więc tak sobie idę i nagle widzę znajomą twarz. Ojaaaa, przecież to Max siedzi tam na ławce. Iść do niego, czy nie..?
A co mi tam, idę! Zaczęłam iść pewnym krokiem, ale ta pewność z sekundy na sekundę stawała się coraz słabsza. Zgasła w momencie, gdy do łysola podeszła zgrabna brunetka, która pocałowała go w policzek. Szybko skręciłam w inną uliczkę. Usiadłam na ławce tak by mnie nie zauważyli. W tej chwili coś we mnie pękło. Właśnie sobie uświadomiłam, że chłopak, do którego zaczynałam coś czuć ma dziewczynę.
Dlaczego on mnie pocałował? Dla zakładu, dla sprawdzenia? Ale czego? Czy się wyrwę?
.
.
.
Poznał odpowiedź. Ja też ją otrzymałam. Nie chcę już go widywać. Zrezygnuję z teledysku.
-.. Niech zastąpi mnie ZNAJOMA Maxa-następnego dnia powiedziałam na jednym oddechu Amandzie.
-Co? I jaka znajoma?-zdziwiła się kobieta-Nie możesz. Zostały dwa dni nagrań.
-Ale ja nie mogę zostać..-prawie płakałam.
-Ccco?-w drzwiach do gabinetu stał przerażony Nathan.
-To skomplikowane-odwróciłam się w jego stronę.
-Skomplikowany to może być związek, a nie wideo-pokręcił głową.
-Nathan..
-Zostawiasz mnie, tak?-przerwał mi.
-Nie, bo masz jeszcze Agathę.
-To o to chodzi?
-Jasne, że nie!
-Co jest?-do pomieszczenia wparowała reszta zespołu.
-Magi chce odejść-chłopak mówił łamiącym się głosem.
-Co?-Jay zrobił wielkie oczy.
-Nie możesz!-Max spanikował.
-A ty tu masz najmniej do gadania!-machnęłam mu ręką przed oczami i wyszłam.
-Stary, nie wiem co zrobiłeś, ale nieźle namieszałeś-zdążyłam usłyszeć głos Sivy.
Aby ochłonąć, usiałam na sofie na korytarzu. Twarz schowałam w dłoniach i czułam, że zaraz się popłaczę. Nie wiem dlaczego. Teraz brakowało mi kogoś kto by mnie przytulił. I jak na zawołanie zjawił się Tom, który szybkim, ale delikatym ruchem otoczył mnie ramieniem. Od razu poczułam się lepiej. Nie wiedzieć czemu wtuliłam się w jego klatę i pizwoliłam płynąć moim łzom.
-No już Maleńka. Będzie dobrze-szeptał te słowa do mojego ucha jak jakąś modlitwę.
-Tak myślisz?-odrobinę się odsunęłam.
-Max to idiota, ale zrozumie swój błąd. Po jakimś czasie, ale zrozumie-uśmiechnął się ciepło. W odpowiedzi zrobiłam to samo.
-Yy.. możemy porozmawiać?-podszedł do nas Max.
-Tak, powinniście sobie pare rzeczy wyjaśnić-Tom wstał i szybko poszedł do reszty.
-Pogadamy?-zapytał niepewnie.
________________
Olaboga ;o
Tylko tyle da się powiedzieć.
Przepraszam za błędy, ale rozdział pisany na telefonie..
Pysiaku ty mój kochany w sobotę wyjazd, pamiętaj!! :***

piątek, 18 stycznia 2013

Ta twoja żaba jest całkiem przystojna.. ^^

Dlaczego ja go zaprosiłam?!!! Ale ja jestem beznadziejna -.- Może się nie zgodzi i będę miała problem z głowy ^^.
-Takiej dziewczynie nie można odmówić-Max się uśmiechnął. Czyli mój plan diabli wzięli.
-Można, można-mruknęłam i ruszyłam w stronę drzwi. Chłopak szedł za mną.
-Margo, wychodzę!-usłyszałam głos Niny.
-Okeej-weszłam z Maxem do kuchni.
-Ta twoja żaba jest całkiem przystojna-szepnęła mi do ucha.
-Mamo..
-Oj już idę-szeroko się uśmiechnęła i wyszła. Oby Max tego nie usłyszał.. Chociaż zauważyłam uśmiech na jego twarzy. To nie może wróżyć nic dobrego.
-Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, coś mocniejszego?-zapytałam, zaglądając do lodówki.
-Masz piwo?
-Czteropak-uśmiechnęłam się.
-Przygotowana na każdą okazję-uniósł prawą brew, co spowodowało zmarszczenie czoła.  W tej chwili Łysol wyglądał dość zabawnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Można tak powiedzieć-zgarnęłam z szafki jakieś paluszki i poszliśmy do salonu. Od razu przypomniała mi się nasza pierwsza rozmowa. To wtedy powiedziałam, że jestem adoptowana. Teraz to już pewnie wszyscy wiedzą. To pewne, że Max podzielił się tą informacją z resztą zespołu. Może właśnie dlatego Nathan jest dla mnie taki miły?
-..garet. Margo!-Max wyglądał na zdenerwowanego.
-Co? I nie mów do mnie Margo!
-Przepraszam, ale na nic innego nie reagowałaś-powiedział, patrząc w podłogę.
-Okej-wzięłam głęboki wdech. On natomiast pił.
-Wiesz..-przerwał chwilę ciszy-Przypomniałem sobie naszą rozmowę-uśmiechnął się pod nosem-I to, co wtedy powiedziałem było prawdą. Wszystko-patrzył mi w oczy. Zaczęłam przetwarzać plan naszego dialogu. Najpierw chciał lepiej się poznać, potem historia z jego dzieciństwa, moja adopcja i nie mogę przecież zapomnieć o jego kozoowcach i.. o.O
-Serio chciałem ci zaimponować-chyba się zaczerwienił-Nadal chcę-ooo, teraz to na pewno strzelił raka.
-Taa, bo ci uwierzę-usiadłam obok niego i trącnęłam go w ramię, żeby rozładować napięcie. To było dziwne. Max chce mi zaimponować.. UWAGA, NIEZRĘCZNIE.
-Mam nadzieję, że tak-opuszkami palców delikatnie gładził moją dłoń. Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz-Lubię cię. Jesteś inna, wyjątkowa i traktujesz mnie jak normalnego człowieka-znowu spojrzał mi w oczy. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam. Chłopak przykucnął przede mną-Wiem, że mnie nie lubisz i trzymasz dystans, ale chociaż spróbuj zmienić swoje nastawienie-jego silne dłonie  obejmowały moje palce.
-Max..-zaczęłam-To nie tak, że cię nie lubię.
-Więc jak?-nie dawał za wygraną.
-Ja.. Po prostu cię nie znam. Przecież nie będę się rzucać każdemu na szyję.
-Ja nie miałbym nic przeciwko-uśmiechnął się. Tylko westchnęłam. Dwudziestoparolatek zaczął bawić się kosmykiem moich włosów, po czym założył je za ucho. Wierzchem prawej dłoni pogładził mój policzek i delikatnie złapał za żuchwę. Widziałam jak szybko oblizuje swoje wargi. O nie, on chce mnie pocałować! o.O
-Max..-nasze usta się złączyły. Całował mnie delikatnie i czule. Jego wargi były ciepłe i takie.. smaczne? Gdy się odsunął, przygryzłam wargę. Byłam trochę zawiedziona, że trwało to tylko chwilę. Chłopak szczerzył się jak głupi do sera.
-Przepraszam-wyszeptał. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ktoś pukał.
-Zaraz wracam-podeszłam do drzwi-Lola? Co ty tutaj robisz?-zdziwiłam się.
-Po pierwsze olałaś sobie szkołę. Po drugie nie odbierasz telefonu, a po trzecie martwię się o ciebie-weszła do salonu-Ale chyba niepotrzebnie-dodała i z powrotem wróciła na korytarz-Pogadamy innym razem.
-Nie. I tak zaraz miałem się zbierać. Do jutra-Max mnie przytulił i wyszedł, a ja razem ze znajomą ze szkoły zajęłyśmy miejsca na kanapie.
-Kto to był?-zapytała z ciekawości.
-Kolega-wzruszyłam ramionami.
-Nie wiedziałam, że masz takich znajomych.
-Takich, czyli jakich?
-No wiesz.. On jest starszy od ciebie i w ogóle-wzruszyła ramionami.
-Lola, o co ci chodzi?
-O nic. Będziesz jutro? Nauczyciele się o ciebie wypytują-szybko zmieniła temat.
-Postaram się być-teraz tylko muszę zadzwonić do Amandy i powiedzieć, że jutro mnie nie będzie.. Jakoś da się to zrobić ;).
-Super! A teraz muszę lecieć, matka czeka na mnie w aucie-skrzywiła się i wyszła. Pozbierałam rzeczy z salonu i zadzwoniłam. Wytłumaczyłam, że mam ważne zaliczenie i muszę być na zajęciach. Amanda powiedziała, że nie ma problemu i że jutro nakręcą video z chłopakami, więc z czystym sumieniem poszłam się myć. Gdy już leżałam w łóżku z myślą, że szybko zasnę, pocałunek Maxa nie dawał mi spokoju. Nie wiem czemu, ale czułam się z tym dziwnie. Max George nie mógł mnie pocałować! Może to tylko sen.. Oby to był tylko sen..
____________________________________
Pisiaku ^^ masz ten rozdział ;***