poniedziałek, 8 lipca 2013

Za górami, za lasami..

Nie czułam się najlepiej (chyba przez te piwo po tabletkach..). Max chyba to zauważył, bo cały czas na mnie patrzył.
-Coś nie tak?-zapytałam, gdy staliśmy na korytarzu.
-Jesteś taka śliczna-westchnął, po czym usiadł na schodach prowadzących na piętro. Zrobiłam to samo.
-A ty jesteś..-czubki naszych nosów stykały się ze sobą, a gdy George chciał mnie pocałować, dodałam-..pijany-i szeroko się uśmiechnęłam.
-Chciałaś powiedzieć ‘zakochany’-poprawił mnie.
-Oczy też ci się świecą z miłości?-uniosłam prawą brew, a on bawił się luźnym kosmykiem moich włosów.
-Tak-przytaknął-Możemy sprawdzić w moim pokoju jak długo będą się świeciły.. Przy zgaszonym świetle-zabawie poruszał brwiami. Przewróciłam oczami.
-Oj Maxiu, Maxiu.
-Tak złotko?
-Powinnam wracać do domu. Nina mogła już wrócić-w tym momencie męczyło mnie dziwne uczucie.. Kurde, czułam się winna. Jestem tu zamiast w domu czekać na mamę. Ona na pewno przechodzi teraz piekło. Też powinnam. Ale nieee, wolę się gapić na ten przygłupawy uśmiech Maxa.
-Ale nie wrócisz, tak?-przymrużył oczy. Chyba w tej chwili myślał..
-Muszę-pogładziłam go po policzku.
-Jak sobie pójdziesz to na stówę zrobię coś głupiego-wyznał.
-Poproszę Toma, żeby cię przypilnował.
-Czy ty słyszysz, co mówisz?-zapytał. Tak, on na trzeźwo nie zająłby się starym chłopem, a co tu mówić o pijanym Parkerze.
-Pardąąą-wybełkotał Jay, chcąc dostać się na górę z jakąś dziewczyną. Nie wnikam, co chcieli robić..
-Oczywiście-łysol się uśmiechnął i przesunął tyłek w moją stronę. Jego ręka leżała na moim udzie i zaczęła „iść” wyżej.
-Przestań. Jeszcze ktoś zobaczy-mruknęłam.
-Tu wszyscy są pijani. Jutro albo nic nie będą pamiętać, albo wmówi im się, że to omamy, czy jakieś inne gówno.
-Ciekawiej będzie jak ktoś zrobi zdjęcie-spojrzałam na niego wymownie.
-Ok. Od teraz trzymam ręce przy sobie.
-Bardzo dobrze, bo idę do łazienki-wstałam i podreptałam na piętro. Kątem oka zauważyłam, jak drzwi od pokoju McGuinesa (chyba) się zamykają. Zdążyłam usłyszeć jak krzyczy „Iza kotku!”. Niestety toaleta była zajęta. Ktoś położył dłoń na moim ramieniu, a ja krzyknęłam i odwracając się, uderzyłam tego kogoś łokciem w brzuch. Oczywiście to nie było celowe. To taki odruch..
-Ałć-chłopak jęknął.
-Przepraszam-zrobiłam wielkie oczy. Nie sądziłam, że kogokolwiek potrafiłabym skrzywdzić. Nawet głupiej muchy nie umiem zabić. Ona jest za szybka, a tą packą nie da się nic zrobić.
-Spoko, żyję-uśmiechnął się, ale to bardziej był grymas. Widziałam jak uniósł koszulkę, by sprawdzić, czy nie ma siniaka. Ale miał boski kaloryfer *____*.
-To dobrze. Nie chciałabym mieć nikogo na sumieniu.
-Jestem Paweł. To znaczy Paul-podał mi rękę (Iza, PAAAAWEŁ ^^).
-Magi-uścisnął moją dłoń. Był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Włosy, hmmm.. były w lekkim nieładzie.
-Czemu nie bawisz się na dole?-zapytał.
-Trochę tam głośno. Myślałam, że tu będzie lepiej, ale się myliłam-odparłam. No co? Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że przyszłam do kibla!
-Na zewnątrz jest ok-włożył ręce do kieszeni.
-Paweł cioto!-usłyszeliśmy ze schodów męski głos.
-Idę patafianie!-krzyknął-Muszę iść. Do zobaczenia. Mam nadzieję.
-Pa-pomachałam mu i szybko wskoczyłam do toalety póki była wolna. Zrobiłam, co musiałam i lekko uchyliłam drzwi, żeby nikogo nie uderzyć. O dziwo korytarz był pusty, a na schodach nie było Maxa. Znowu poszedł pić.. Chciałam się pożegnać przed wyjściem, ale jak na złość żadnego z lokatorów nie mogłam znaleźć. Wysłałam łysolowi sms, że jestem już w domu (dobrze wiem, że przeczyta go rano dopiero po zażyciu tabletek przeciwbólowych). Niepostrzeżenie wyszłam z budynku. Nie było to trudne zadanie przy takiej liczbie osób.
-O, jednak się spotkaliśmy-na chodniku stały dwie osoby. Dopiero, gdy podeszłam bliżej rozpoznałam jedną z nich.
-Nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko-przyznałam.
-Ja też-chłopak się uśmiechnął. Drugi zaś odchrząknął-Ta.. Zapomniałem..-mruknął-Poznaj Pietera.
-Magi-podaliśmy sobie dłonie.
-Idę do środka-oznajmił brunet i poszedł. Chyba był brunetem.. Przez te ciemności nic nie widać.
-Ja też będę lecieć-uśmiechnęłam się.
-A ty dokąd?
-Do domu.
-Nie podoba ci się impreza?
-Jest ok, ale muszę wracać-wyjaśniłam.
-I nic nie da się zrobić?-w odpowiedzi wzruszyłam ramionami-Wracasz sama?-zapytał nieśmiało.
-Jakoś nikt nie chce poświęcić imprezy z the WANTED dla mnie-zażartowałam.
-Ja poświęcę. Mogę?
-Taaaak-szepnęłąm-Tak-powtórzyłam.
-No to chodźmy-uśmiechnął się-O drugiej nad ranem robi się zimno-przerwał ciszę.
-Mi to jakoś nie przeszkadza.
-Masz gęsią skórkę-dotknął mojego przedramienia, co spowodowało, że przeszedł mnie dreszcz-Masz-podał mi swoją bluzę.
-Nie trzeba-nie chciałam jej wziąć.
-Oj daj spokój. A jak się przeziębisz? Nie chcę mieć nikogo na sumieniu-spojrzał mi w oczy.
-Dobra-założyłam ciepły, przesiąknięty perfumami i alkoholem materiał.
-Grzeczna dziewczynka.
-Skąd znasz chłopców?-zmieniłam temat.
-Nie znam.
-Więc..
-Skąd się tam wziąłem?-przerwał mi.
-Właśnie.
-Tańczę z Piotrkiem w grupie Kelsey. Zaprosiła nas-wzruszył ramionami. Dziwnie na niego patrzyłam-Pieterem-chyba się zaczerwienił.
-Nie jesteście stąd-to było bardziej stwierdzenie.
-Za górami, za lasami, za głębokim, błękitnym morzem jest taka kraina jak Polska.
-Haha-zaczęłam się śmiać.
-Serio, jestem Polakiem.
-Wiem.
-Niby jak?-zdziwił się.
-Cały czas mylisz imię, a to dość dziwne, bo to twoje imię i mówisz z akcentem-wyjaśniłam-To tu-wskazałam na budynek za sobą. Nikogo w środku nie było, bo światła były pogaszone. Chyba, że Nina poszła spać.. Ale na pewno by do mnie zadzwoniła. 
-Już?-wyglądał na zdziwionego.
-Dziękuję-oddałam jego bluzę. W tym momencie nasze dłonie się dotknęły. Chłopak na mnie spojrzał.
-Yy.. Dałabyś mi swój numer? Wiesz.. nie znamy tu nikogo..-wyjaśnił.
-Ok-uśmiechnęłam się i podałam ciąg cyfr. Spojrzałam na ulicę. Jechał stary Chevrolet impala. Taki widziałam tylko w filmach. Facet słuchał "Heart Of A Girl" the Killers na dźwięk tej piosenki tylko się uśmiechnęłam. Czyżby przeznaczenie? Wątpię, ale słowa bardzo ciekawe. 
-To. Pa-pomachałam i szybkim krokiem poszłam. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że blondyn mnie obserwuje. Gdy zamknęła za sobą drzwi, rozejrzałam się po domu, ale Niny nie było, więc poszłam się wykąpać i spać.
______________________________________________
Pomimo wielu trudności jest rozdział :D
Nawet długi ten rdz.. (chyba) :)
Oj, mam dobry humor :D
Dziewczyny, dzięki za spam na tt -.-

Ale mam fazę na the Killers *______________________*
CHOPAKI (specjalnie bez 'ł' xd) KOCHAM WAS! ♥
Brandon, a ten twój głos... ACH! ♥ 
I te koncerty.. SZACUN :D 
Wiem, że tego nie lookną, ale co tam :p

Iza, weź coś mi poradź z Cz i P -.-

3 komentarze:

  1. Coś wszędzie teraz pełno Polaków - wszędzie się wciskają xD
    "-Poproszę Toma, żeby cię przypilnował.
    -Czy ty słyszysz, co mówisz?-zapytał." Coś mi się wydaję, że ona wypiła więcej niż Max. Żeby prosić Tom'a o opiekę? ^^ Rozdział genialny :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  2. ło, ło ło ;d A coo to za Polak tutaj i co to za dreszcze.
    Za dużo piją, stanowczo za dużo xd
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Iza to ty chcesz gadac, a ze mna to juz nie. Zapamietam to sobie. Mi na sms odpisujesz po kilku godzinach. Foooch..
    rozdzial super <33
    Pisz szybko nastepny. Tym czasem zapraszam do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń