niedziela, 16 czerwca 2013

Kotku, wrócę jak najszybciej się da.

-Max już jestem!-krzyknęłam w drzwiach-Max!
-Może jest w łazience?-zapytał gość.
-Może-wzruszyła ramionami-Nathan, tylko proszę cię, nie mów nic Maxowi. Ja to zrobię. Kiedyś..-szepnęłam.
-Dobrze. Nie chcę się mieszać w wasze sprawy-dał mi całusa w policzek i poszedł do kuchni-Magi, Maxa nie ma..
-Co?-zdziwiłam się, a chłopak podał mi kartkę: "Nie wiedziałem, o której wrócisz. Miałem pilny telefon i musiałem iść. Wpadnę do ciebie później. Całuję, Max ;*"-Nathan, czy wy przypadkiem nie macie jakiegoś ważnego spotkania?
-Niee-wyglądał na zmieszanego-A co?
-To co się stało?-głośno myślałam.
-Magi, nie chcę zostawiać cię samej, ale..
-Jasne. Idź. I tak muszę posprzątać, a w tym na pewno mi nie pomożesz.
-Następnym razem.
-Zapamiętam.
-Pa-na pożegnanie mnie przytulił. Usiadłam na kanapie i wzięłam się za składanie koca. Pachniał Georgiem. Mimowolnie się uśmiechnęłam.Po 10 minutach dotarło do mnie, że Nina jeszcze nie dzwoniła. Wpadłam w panikę. A co, jeśli mam spodziewać się najgorszego? Wzięłam telefon i zadzwoniłam do mamy.
-Halo?-jej głos drżał.
-Co jest z tatą?-zapytałam.
-Margo.. To nie jest rozmowa na telefon.
-Wczoraj też tak mówiłaś, ale chcę wiedzieć. Martwię się. Mogę z nim porozmawiać?-po tych słowach Nina zaczęła płakać-Mamo?
-Thad.. On nie żyje-obie płakałyśmy. Poczułam, że robi mi się słabo, w płucach brakuje powietrza, a przed oczami mam mroczki.
-Nie-jęknęłam.
-Kotku, wrócę jak najszybciej się da.
-Dobrze-odparłam i się rozłączyłam. Musiałam się położyć. Jak już się wali to wszystko. Ojciec, ciąża i to, że poroniłam. To wszystko zaczęło mnie przerastać. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię, ale zbyt zmęczona. Skuliłam się w kłębek i poszłam spać. Obudziło mnie walenie do drzwi.
-Już idę!-byłam lekko poddenerwowana-Taak?
-Dzień dobry. Zamawiała pani pizzę. Proszę-wysoki blondyn wręczył mi karton.
-Ale ja nic nie zamawiałam-zdziwiłam się.
-Ale my tak!-na horyzoncie pojawiło się the WANTED.
-Ile się należy?-zapytał Tom i uregulował rachunek.
-Tooooooo, co robimy?-zapytał Siva, gdy siedzieliśmy w salonie.
-Może jakaś imprezka?-zaproponował Jay.
-Przyznaj, chcesz się upić i poderwać jakieś panienki-zaśmiał się Max.
-Ja? Niee. To, że ty masz takie plany to nie znaczy, że każdy inny też-loczek wypiął język. Max już chciał coś powiedzieć, ale spojrzał na mnie, a ja pokręciłam przecząco głową.
-A ty Magi, co myślisz o wypadzie do klubu?-zapytał Nathan.
-Wolę posiedzieć w domu-odparłam.
-Czyli PARTY HARD W DOOOOMU!-Parker zaczął biegać po pokoju z uniesionymi rękami. Wyglądał zabawnie-To idziemy zaprosić ludzi, zorganizować żarcie i kogoś do porannego sprzątania.
-Tak, przydałoby się-zgodził się Siva.
-To wy idźcie, a ja zostanę z Margo-Max objął mnie ramieniem. Nie powiem.. To było miłe z jego strony.
-Dobra, ale macie być o 8 u nas i ani minuty spóźnienia-zagroził Nathan i wyszli.
-Nie musimy tam iść jak nie chcesz-George wziął mnie za rękę. Nic nie odpowiedziałam-Margo, coś się stało?
-Tak. Mój ojciec nie żyje-patrzyliśmy sobie w oczy. Nie płakałam. Nawet nie czułam bólu. Po prostu stało się. Taka jest kolej rzeczy.
-Przykro mi-pogładził mój policzek zimną dłonią.
-Mi też.
-Wypożyczyć jakiś film? Wątpię, że chcesz iść..
-Idziemy. Wiesz, co oni sobie pomyślą jak nie wrócisz na noc?-usiadłam po turecku.
-Gdyby nie Nath już dawno by pomyśleli, że jesteśmy parą.
-A co ma do tego Nathan?-zdziwiłam się.
-Cały czas się obok ciebie kręci.
-Przyjaźnimy się-wyjaśniłam.
-Ale to tak nie wygląda.
-Tylko dla ciebie.
-...
-Max, czy ty jesteś zazdrosny?
-Jak cholera!
-Hahaha-zaczęłam się śmiać.
-Mówię poważnie.
-Wierzę ci-musnęłam jego usta i wstałam.
-A ty gdzie się wybierasz?-pociągnął mnie za rękę i wylądowałam na jego kolanach.
-Myślałam, że zjemy tą pizzę-uśmiechnęłam się.
-Może później-pocałował mnie w nos.
-Max..
-Tak kotku?-nasze usta dzieliły centymetry. Znowu nie udzieliłam odpowiedzi. Jego dłonie, które spoczywały na moich biodrach, znalazły się pod bluzką-Kocham cię-szepnął i namiętnie mnie pocałował. Zaplotłam palce na jego szyi i pozwoliłam ponieść się emocjom. Też go kocham i chcę z nim być, ale on jest gwiazdą. Odsunęłam się od niego.
-Też cię kocham-uśmiechnęłam się.
-Powiedzmy wszystkim, że jesteśmy razem.
-Max..-usiadłam obok niego.
-Rozumiem, że nie chcesz tego zamieszania wokół siebie, ale nie możemy się wiecznie ukrywać.
-Wiem-spuściłam głowę.
-Chociaż powiedzmy chłopakom.
-Naprawdę tego chcesz?-zapytałam.
-A dlaczego miałoby tak nie być?-odpowiedział pytaniem.
-Bo.. Kelsey jest tancerką, Nareesha projektantką, a ja..
-Ty jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem-złapał mnie za żuchwę i delikatnie pocałował. Poczułam się lepiej-I nigdy więcej nie porównuj się do innych dziewczyn, rozumiesz?
-Bo co mi zrobisz?-uniosłam prawą brew. Mój chłopak (kurde, jak to fajnie brzmi xd) chwilę się zastanawiał.
-To-i zaczął mnie łaskotać i całować po szyi.
-Przestań, proszę. Przestań-brakowało mi oddechu i na 100% zrobiłam się czerwona-Chyba powinniśmy się już zbierać-wydyszałam.
-Czyli idziemy?-Max przestał mnie łaskotać.
-Skoro mamy powiedzieć im prawdę..
-Mówiłem ci, że cię kocham?
-Hmmm.. Nie przypominam sobie-dałam mu całusa-A teraz idę się przebrać.
-Idę z tobą-wziął mnie za rękę i zaprowadził do mojego pokoju. Mój ojciec nie żyje, a ja wybieram się na imprezę.. Tak, jestem bez serca, ale teraz nic nie czuję. Mam wszystko w dupie. W końcu każdy kiedyś umrze, prawda? Otworzyłam szafę i zastanawiałam się, co założyć.
-Kotku, nie idziemy na galę. Możesz założyć cokolwiek-George przewrócił oczami.
-Teraz tak mówisz-nawet na niego nie spojrzałam.
-Za dwa tygodnie będziesz się szykować.
-Co?-odwróciłam się na pięcie.
-Jeszcze nic. Jutro ci wszystko opowiem.
-Max-naciskałam.
-Kotku-westchnęłam.
-Dobra, niech będzie-wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki, a Max w tym czasie zamówił taksówkę. Chcieliśmy być wcześniej, żeby ich "oświecić", ale pomimo to było już kilku nieźle wstawionych gości.
-Ho ho ho. Kogo my tu mamy?-podszedł do nas Tom z piwem w ręce-A już się bałem, że nie przyjdziecie.
-Niby dlaczego?-zapytałam.
-Myślałem, że Max się tobą zajmie-odchrząknął.
-Gdzie jest reszta? Musimy pogadać-Łysol szybko zmienił temat.
-Nie wiem, ale mogę ich zebrać.
-Dobra, za 5 minut w kuchni. Dziewczyny też.
-Co mam im powiedzieć? Narada wojenna?-zażartował.
-Mów, co chcesz-Max machnął ręką, a Tom poszedł chwiejnym krokiem wgłąb domu.
-Nie wiem, czy to ma sens-stwierdziłam-Jeśli reszta wygląda tak jak Parker to poczekajmy z tym do jutra.
-Jak to się mówi.. Pożyjemy, zobaczymy, a teraz chodź-wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
-Staryyyy! Świetna impreza!!-krzyczał ze schodów do nas jakiś koleś.
-Musimy wam o czymś powiedzieć-zaczął Max, gdy do kuchni wszedł Tom, Siva, Jay, Nathan, Jessica, Agatha, Kelsey i Nareesha. Czułam, że serce zaczyna mi walić, a to nie jest dobry znak.
-Jeśli chcecie nam powiedzieć, że jesteście razem to nie musicie się wysilać. Wiemy-Kelsey się uśmiechnęła.
-Coo? Jak to?-zdziwiłam się.
-Myślicie, że tego nie widać?-odezwał się Siva.
-Cały czas się na siebie gapicie-Loczek pił piwo.
-I każdą chwilę spędzacie razem-wtrąciła Naresha.
-Nie martwcie się, macie moje, to znaczy nasze błogosławieństwo-Tom podniósł butelkę do góry.
-Ale to zostaje między nami?-zapytałam.
-Oczywiście. Nikt się nie dowie bratowo. Hahaha-ADHDowiec popadł w histeryczny śmiech.
-Nie jestem twoją bratową.
-Jeszcze. Hahahahahahaha-i poszedł.
-Nie chcę mieć z nim do czynienia sam na sam jak jest w takim stanie-wyznałam.
-Będę cie pilnował-Max objął mnie w pasie.
-Ooo, jak wy słodko razem wyglądacie-rozmarzyła się Agatha, która też próbowała alkoholu, jak każdy tutaj.
-Zapraszam panią do tańca-Max uśmiechnął się szarmancko.
-Jestem jeszcze panną.
-Oj, mój błąd. Pomyślałem, że jesteś panią George-udawał skołowanego. W tle usłyszeliśmy rozpoczynającą się piosenkę. Max prowadził, kołysząc nami. Mój Łysolek szeptał do ucha tekst piosenki, a ja odpływałam, marząc. "Pomyślałem, że jesteś panią George" mimowolnie się uśmiechnęłam. Czy to jakaś sugestia, czy sama myśl o alkoholu uderzyła mu do głowy? A może tylko cieszył się, z tego, że chłopcy wiedzą? Nie mam pojęcia.
_______________________________________
Nie ma szałowego zakończenia.. a miało być ;)
Izka masz deda kobieto ;*

6 komentarzy:

  1. Hahahahahahahhaha dzięki :*
    Nadal jestem z siebie dumna ^^
    jeśli chodzi o rozdział to nie napiszę nic nowego bo jest zajebisty- jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. łohoho . :)
    Szkoda, że jej ojciec nie żyję.
    Ale najlepszy tekst : " Jeśli chcecie nam powiedzieć, ze jesteście razem to wiemy " - hyhyhy xd
    Kocham ich :P
    Kocham piosenkę James'a Blunta "You're Beautiful" . Masz u mnie plusa!
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no kurde..
    czemu skonczyłaś :D
    to jest boskie, świetne, zajebiste itd. <33
    Pisz szybko kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetnie Ci wyszedł ;)
    No kurde szkoda ,że ojciec Margo ni żyje i to całe poronienie ;/ ale widze ,że się trzyma i szaleje ;)
    "I kogoś do porannego sprzątania" haha rozwaliło mnie to.
    Party Hard! ;)
    Wiedziałam ,że i tak wszyscy wiedzą ,że oni są razem!

    Do nexta!
    Nominowałam Cię do Liebster Awards! ;)
    I zapraszam do mnie nicely-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo :D
    Tak.. jestem to nowa jak to mówią :)
    Wczoraj zaczęłam czytać i się zakochałam ♥_♥
    Najdziwniejsze jest to, że nie jestem fanką T Wanted xd
    Znaczy słucham kilka piosenek i w ogóle, ale szczerze wolę 1D :D
    Rozdział świetny :)
    Szkoda mi Margo, ojciec nie żyje i to poronienie.. ale imprezka jest xd
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :D
    ~Alex

    PS. Czy mogłabyś usunąć to sprawdzanie czy jesteśmy robotami? Ciężko się wpisuje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ojeojeojeojeojeoejeojoejoejeojeojeoejeojeoej :D
    TO
    BYŁO
    BOSKIE :D
    ta końcowka akiwujadjzhwdhzjlshdiuhzwsdlhbszukldgheiuzwhd :D
    i siup a kolanka :D
    o jaaa nie mogę, kocham tą piosenkę i jeszcze tu tak, o Jezu rzygam tęczą *_*
    dawaj nn, bejbe < 3 :D

    OdpowiedzUsuń